Centrum handlowe Los Angeles
Gdyby jeszcze kilka lat temu ktoś
powiedziałby mu, że będzie pracował, jako stróż nocny w jakimś centrum
handlowym to pewnie by go wyśmiał. Niestety to, co kilka lat temu mogłoby być
niezłym żartem teraz stało się rzeczywistością. On Anthony DiNozzo Junior upadł
już tak nisko, że niżej się chyba nie da. Teraz przechadza się po pustym holu centrum
handlowego FORUM w środku nocy i rozmyśla nad swoim życiem i o tym, kiedy tak
właściwie to wszystko zaczęło się psuć. Czy naprawdę był aż tak nieznośny? Czy
popełnił błąd wybierając maskę błazna? Gdyby znał odpowiedzi na te pytania.
Gdyby, może, dlaczego… Za dużo tego wszystkiego, za dużo myśli kłębiło mu się
po głowie.
Na tych rozmyślaniach minęła mu
cała noc. Rano pozbierał z szafki swoje rzeczy i ruszył w stronę samochodu
zaparkowanego przed sklepem. Kiedy już miał otwierać drzwi auta ktoś do niego
podszedł.
- Tony? – Usłyszał za sobą
niepewny, kobiecy głos – Tony DiNozzo – powtórzyła kobieta już nieco pewniej. Skądś znam ten głos, pomyślał, ale… zaraz czy to możliwe, żeby…
Odwrócił się i ujrzał młodą kobietę z jasno brązowymi włosami spiętymi w kucyk
o pięknych czekoladowych oczach. To była ona, Susan Kozakiewicz, dziewczyna, w
której się kiedyś podkochiwał. Nadal była piękna, ba była jeszcze piękniejsza
niż dawniej.
- Susan? – W końcu udało mu się
coś wykrztusić – Skąd ty? Znaczy… Jak? – Nie umiał jednak poskładać żadnego
logicznego zdania, nie wie czy to ze zmęczenia, czy z szoku, że ją spotkał.
- Tony, co ty tu robisz? – W
końcu powiedziała Sue, skrzyżowała ręce przed sobą, przechyliła lekko głowę w
lewo i z zaciekawieniem przyglądała się dawno niewidzianemu przyjacielowi.
- Ja… - zaczął Tony – Eeee, no ja
tu pracuję – w końcu odpowiedział spuszczając przy tym wzrok, nie był przecież
zbyt dumny z faktu, że jest tera stróżem w centrum handlowym.
- Jesteś nocnym stróżem? –
Zdziwiła się kobieta – W tym centrum? – W jej głosie nie było słychać kpiny,
jedynie wielkie zdziwienie. Kiedy ostatnio widziała Tonyego ten był agentem
NCIS. Coś naprawdę okropnego musiało się stać,
jeśli wylądował w tym miejsc. Pomyślała i w jednej chwili podjęła decyzję –
Miałam zamiar zrobić zakupy – tu skinęła lekko głową w stronę wejścia – Ale to
może poczekać. Dasz zaprosić się na śniadanie? – Zaproponowała – W imię starej
przyjaźni.
Tony nie wiedział, co powiedzieć.
Czy chciał pogadać z Sue? Tak oczywiście, że chciał, ale było mu trochę wstyd.
- No dalej Tony – zachęcała go –
Proszę. Znam całkiem niezłą knajpkę, tu niedaleko.
Tony spojrzał niepewnie na swoje auto,
po czym podrapał się po głowie w zamyśleniu…
- No dobra, niech będzie – W końcu
dał się skusić na śniadanie.
W drodze zaczęli rozmawiać na
różne tematy, nawet nie zauważyli, kiedy dotarli do celu.
- Oto jesteśmy – zakomunikowała Kozakiewicz
stając przed małym lokalem. Nad drzwiami widniał szyld z nazwą „BBQ Bob’s” –
Nigdy nie zgadniesz, kto jest jego współwłaścicielem – powiedziała otwierając
drzwi.
- Wiesz jakoś nie mam teraz
ochoty na zgadywanki – warknął Tony. Był zmęczony i nadal jeszcze trochę
zawstydzony tym, że Sue dowiedziała się o, jego zdaniem, tej żenującej pracy –
Przepraszam, nie chciałem na ciebie warczeć.
- Nic się nie stało – powiedziała
spokojnie Susan – Też z pewnością nie promieniałabym z radości po nocnej
zmianie. Dobra nie będę cię trzymała w niepewności – wróciła do poprzedniego
tematu – Właściwie powinien tu już być. Hej Jesse! – Krzyknęła na powitanie,
choć nikogo nie było widać.
- Cześć Sue! – Ktoś odkrzyknął
jej z zaplecza. Po chwili zza wahadłowych drzwi wyłonił się Jesse Travis we
własnej osobie. Na widok Tonyego zatrzymał się nagle, spojrzał na niego szeroko
otwartymi oczami, a potem promiennie się uśmiechnął – Tony! Jak ja cię dawno
nie widziałem! Kurcze ile to już lat? – Podszedł do dwójki gości szybkim
krokiem – Stałe miejsce czeka – zwrócił się do Susan, potem znów spojrzał na
DiNozza – No, co tak stoisz. Wyglądasz jakbyś się miał zamiar przewrócić –
powiedział poważnym tonem, choć z jego twarzy nie znikną uśmiech, a w oczach
nadal tańczyły wesołe iskierki. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź,
pociągnął przyjaciela do stolika, przy którym siedziała już Kozakiewicz – To,
co podać? – Spytał, gdy usadowił, nieco oszołomionego, Tonego na miejscu.
- Dla mnie to, co zawsze – padła
błyskawiczna odpowiedź Sue.
- Ja… - Tony przyglądał się
małemu menu, które leżało na stoliku – Wiesz co, zaskocz mnie – nie mógł się na
nic zdecydować, wszystko brzmiało dość dobrze, a i był teraz tak głodny, że
prawdopodobnie zjadłby nawet szpitalne jedzenie.
- Ok. Zaraz wszystko podam –
odparł Jesse i po chwili zniknął za wahadłowymi drzwiami.
Przy stoliku zapanował cisza.
Tony nadal czół się dość dziwnie, wiedział, że Sue będzie chciała się w końcu dowiedzieć,
co się stało, że wylądował, jako ochroniarz w centrum handlowym. Wiedział też,
że podobne pytania prawdopodobnie padną ze strony Jessa. Nagle przeszła mu
przez głowę pewna myśl, Susan zawsze pracowała razem z Mattem, jeśli ona jest w
LA to on pewnie też. Odchrząknął, aby zwrócić uwagę swojej towarzyszki,
spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- Powiedz, czy mam się spodziewać
w najbliższym czasie innych znajomych twarzy? – Zapytał DiNozzo.
- Och oczywiście – odparła Sue –
Przecież ja i Matt zawsze pracujemy razem. Ponadto Kelly z nami pracuje, a
Sheridan jest kapitanem policji. Natomiast Hayley jest psychologiem w Szpital
Miejskim, tym samym, w którym pracuje Jesse.
- Myślałem, że jest właścicielem
tego miejsca – zdziwił się Tony.
- Jestem współwłaścicielem –
powiedział Travis, który właśnie przyniósł ich śniadanie. Postawił talerze na
stole i przysiadł się do nich – Właściwie to jestem lekarzem, ale razem z
Jackiem i Stevem wykupiliśmy ten lokal i prowadzimy tą restauracyjkę.
Tony miał właśnie zapytać, kim są
Jack i Steve, ale nie zdążył, bo do restauracji ktoś właśnie wszedł. DiNozzo
wiedział, że prędzej czy później przyjdzie mu się spotkać z Kelly i Mattem,
miał jednak tą cichą nadzieję, że wydarzy się to później. Niestety Donovan i
Kozakiewicz właśnie kierowali się w stronę stolika, przy którym siedział on,
Sue i Jesse.
- O rany! – Wykrzyknęła wesoło kobieta,
gdy tylko zbliżyli się do stolika – Matt, czy ty widzisz to, co ja widzę?
- Oj tak widzę i to bardzo dobrze
– odparł mężczyzna – Siostra, gdzie ty go znalazłaś? – Zwrócił się do swojej
bliźniaczki.
- Spotkałam go na parkingu przed
FORUM – odpowiedziała mu zgodnie z prawdą Susan.
- Anthony DiNozzo Junior, skąd ty
się wziąłeś w LA? – Spytała Kelly siadając obok niego.
- Ja… - I co on ma jej
odpowiedzieć? – Ja…
- No dalej Tony nam możesz
powiedzieć – stwierdził Matt, który z kolei usadowił się obok siostry – Chyba,
że to jakaś tajna misja NCIS.
- To nie ma nic wspólnego z NCIS
–powiedziała powoli Susan. Uważnie studiowała twarz DiNozza, który na jej słowa
automatycznie odwrócił wzrok wyraźnie zawstydzony – Mam rację prawda?
Nim Tony zdążył coś powiedzieć
dzwonek nad drzwiami znów obwieścił nadejście gościa. Tym razem w progu stanęła
doktor Hasagawa, przebiegła wzrokiem po prawie pustym lokalu, w najdalszym
koncie zauważyła swoich przyjaciół, więc ruszyła w ich stronę. W miarę jak
zbliżała się do stolika coraz bardziej wyczuwała, że coś jest nie tak. Przy
stole siedzieli już wszyscy, którzy mieli dziś być tu na śniadaniu i ktoś
jeszcze, ktoś, kogo nie widziała długi czas.
- Cześć wszystkim – przywitała
się z przyjaciółmi – Tony miło cię widzieć – zwróciła się do Anthonego i lekko
się uśmiechnęła, ten skinął tylko głową na powitanie. Hayley od razu spostrzegła,
że to on jest źródłem tego napięcia panującego w tym kącie lokalu – Co się
dzieje? Skąd u was ten wisielczy nastrój?
- To długa historia –
odpowiedział jej Jesse – I właśnie mieliśmy ją usłyszeć prawda Tony?
- Nie sądzę, że to dobry pomysł –
stwierdził ponuro DiNozzo – Nie chcę was zadręczać moimi problemami.
- Daj spokój – odparła Kelly i
machnęła ręką dając do zrozumienia, że jej to nie przeszkadza – Jesteśmy
przyjaciółmi. Ba nawet więcej niż przyjaciółmi jesteśmy rodziną, rodzeństwem,
które zawsze się wspiera, chodźmy nie wiem co – powiedziała dobitnie, po czym
zwróciła się do reszty - Mam rację?
Ci tylko kiwnęli głowami na znak,
że w zupełności się zgadzają z najmłodszą siostrzyczką.
- Ja… - zaczął Tony – Hem… Ok.
muszę zacząć od tego, że… że mnie wywalili.
- Zwolnili cię z NCIS? – Zdziwił się
Jesse – Na jakiej podstawie?
- Czekaj, zaraz – wtrącił się
Matt – Czy to ma jakiś związek z tymi zdjęciami, które rzekomo powysyłałeś w
kilka miejsc?
- Nic takiego nie zrobiłam! –
DiNozzo zareagował dość ostro – Sorry, nie chciałem, ale ja tego nie zrobiłem.
Niestety dowody mówią co innego, nikt mi nie wierzy – I Tony zaczął opowiadać
całą swoją historię z dokładnie wszystkimi szczegółami. Jak jego szef mu nie
uwierzył, jak reszta drużyny go potraktowała, jak oberwał w jednym z barów od
kilku agentów NCIS i FBI, podczas gdy jego byli koledzy się temu przyglądali. Tylko
dzięki interwencji jednej osoby, od której nigdy nie spodziewałby się pomocy,
uszedł, w miarę cały, z tego baru. Gość wziął go do siebie i przenocował,
powiedział co wie na temat tej sprawy i poradził, żeby lepiej wyjechał z miasta
jak najszybciej, bo na razie nie da się z tym nic zrobić.
- Ależ my ci wierzymy. Wiemy, że
nie byłbyś zdolny do czegoś tak okropnego – stwierdziła Hayley, tonem nieznoszącym
sprzeciwu. Reszta skinęła znów głowami potwierdzając jej słowa.
- Niestety o sprawie wiedzą już
praktycznie wszyscy – odparł gorzko Tony – Wszystkie organy ścigania i agencje
federalne w kraju. Przed tą aferą miałem dziesiątki propozycji pracy z FBI,
NSA, CIA i różnych prywatnych agencji detektywistycznych. A teraz nic, wszyscy
wycofali swoje oferty. No i w końcu zostałem stróżem nocnym w FORUM, nie jest
to szczyt moich ambicji, ale przynajmniej jakaś praca.
Gdy DiNozzo skończył w
restauracji zapanowała głucha cisza, nikt nie wiedział, co powiedzieć. Każdy
próbował to sobie jakoś poukładać.
- Chyba mam pewien pomysł! – Wykrzyknęła
nagle podniecona Sue – Ale muszę gdzieś zadzwonić – powiedziawszy to wyszła na
zewnątrz lokalu.
Wieczór tego samego dnia
Mimo późnej już godziny nadal
siedział w swoim biurze. Na biurku przed nim leżała teczka z czyimiś aktami
osobowymi. Patrzył się na nie w zamyśleniu, po chwili zebrał je wszystkie,
starannie ułożył z powrotem w kopercie i włożył do górnej szuflady biurka,
którą potem zamknął na klucz. Zgasił palącą się na biurku lampkę, wstał, wziął
swoją skurzaną kurtkę z oparcia krzesła i skierował się do wyjścia. Zanim
zamknął za sobą drzwi, spojrzał jeszcze w kierunku szufladki.
- Teraz jesteś mój DiNozzo – szepnął do siebie – Teraz
jesteś mój.
Czyżby ktoś wymyslil to wszystko, by przyjaciele sie od niego odwrocili? Co to? Prywatna wendetta?! Jak ktos dotknie Tony'ego, to mozesz napisac, ze znaleziono ciako tego wariata..... hehehe. Opowiadanue extra i.niecierpliwie czekam na nexta
OdpowiedzUsuńYahoo! Tak szybko nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńAle sie cieszę XD.Tony jako stróż 0.o niespodziewane.. Ale pewnie obłędnie wygląda w nim. (znudziło mi sie jak nosi te garniaki :))Hehe
Jak zwykle zakończenie pełne niewiadomych.. Dlaczego tak zawsze autorzy robią..znam odp alevi tak ja chce kolejny rozdział :p
Energi potrzebnej do pisania Czasu i Weny
No proszę :) Rodzeństwo znów się spotyka i oczywiście, że może na siebie polegać :) Bardzo ciekawe co wymyśliła Sue i kim jest tajemniczy koleś na końcu rozdziału :) Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Ah i masz kilka literówek :P Weny życzę :)
OdpowiedzUsuń